Jadły gotowane obierki od ziemniaków i jeże

Dramatyczne losy mieszkańców naszego powiatu, zesłanych na Sybir, wciąż są nieodkryte. Dlatego utrwalamy wszystkie wspomnienia, by nasze dzieci i wnuki miały jak najpełniejszy obraz tragicznych i nieludzkich losów, jakie ich przodkom zgotowali Sowieci. Tym razem publikujemy wywiad z kuźniczanką, Gertrudą Kudaszewicz

– Mama moja, Emilia Czepiel, w wieku dwudziestu lat, razem ze swoja mamą i ciotką Józefą Garkowską, zostały wywiezione na Syberię. Ich gehenna zaczęła się rankiem, 20 czerwca 1941 roku. – zaczyna pani Gertruda Kudaszewicz.

Opowiadała nam o tragicznych losach jej rodziny, które były konsekwencją podpisanego w sierpniu 1939 roku układu Ribbentrop – Mołotowa, będącego wyrokiem śmierci na Polskę. Zakładał on wyniszczenie elit przywódczych, liderów społeczności lokalnych i światłych ludzi. Starannie zaplanowana akcja rozpoczęła się tuż po 17 września 1939 roku. Tysiące bydlęcych wagonów ruszyły na Sybir i do Kazachstanu. To były największe represje Polaków ze strony totalitaryzmu stalinowskiego.

Doświadczenia te również dotknęły społeczność kuźnicką. Największego bólu zsyłek na Sybir kuźniczanie doznali 1941 roku. W nocy z 19 na 20 czerwca, wczesnym rankiem, do wielu drzwi załomotali Sowieci. Przyprowadzeni zostali przez miejscowych milicjantów. Wywiezionych zostało wtedy kilkanaście rodzin. Wśród nich: Żukowscy, Czepiele, Rudzie, Tumiele, Sztygle, Głazowscy, Tyborowscy. Kuźnica została zbombardowana i całkowicie spalona.

Dlaczego wywożono naszych rodaków?

Bo byli dobrymi Polakami. Wyróżniali się w lokalnej społeczności pod względem więzi z polskością. To byli bogaci rolnicy, rzemieślnicy, nauczyciele, inteligencja a także rodziny, których synów i mężów aresztowano, bo uchylali się od służby w Armii Czerwonej. Kuźniccy chłopcy, wychowani w duchu patriotyzmu, za wszelką cenę chcieli uniknąć walki po stronie Sowietów.

W latach 1939 – 1941, na terenie Kuźnicy rozwinął się ruch oporu. Mężczyźni tworzyli grupy, w których prowadzili tajną politykę wywrotową przeciwko okupantowi. Do tych grup należeli przede wszystkim młodzi chłopcy, którzy szybko znaleźli się na czarnej liście wroga, czyli do usunięcia. Oni o tym wiedzieli i ukrywali się. Co prawda uniknęli wywózki, ale ich matki, siostry, babcie, ciotki zostały rankiem 20 czerwca aresztowane, załadowane do bydlęcych wagonów i wywiezione na nieludzką ziemię.

Mama pani Gertrudy też mogła uniknąć wywózki. Tego ranka przebywała poza domem. Gdy dowiedziała się o aresztowaniach w Kuźnicy, wróciła by być przy matce.

– W pośpiechu zapakowały tylko jedną walizkę, którą i tak później ukradziono w pociągu. Ta zsyłka to była kara za Stanisława, brata mamy, który należał do ruchu oporu i ukrywał się – kontynuowała.

Do Użura w Kraju Krasnojarskim pociągiem jechały około czterech tygodni. Zamieszkały w kołchozie Czeremszyna, jednak tylko Emilia mogła tam pracować fizycznie. Wiek oraz stan zdrowia pozostałych nie pozwalał na ciężką pracę. „U nas kto nie rabotajet, tot i nie kuszajet”- mówili sowieci. Kobieta musiała swoją wyrobioną normą żywnościową dzielić się z matką i ciotką, choć i tak była ona niewielka. Pracowała ciężko. Potrafiła nieraz woła ciągnąć z wozem pod wzniesienie, gdy ten opadał z sił. Spali na podłodze pod łachmanami, po której w nocy biegały gryzonie. Nie brakowało też pcheł i wszechobecnych wszy. Tu po chorobie zmarła ciotka Józefa.

Łapały jeże i obierały je ze skóry

Po około roku przeniesiono kobiety do kołchozu Mokotow w Kazachstanie. Nadal dzieliły się wyrobioną jedna porcją żywieniową Emilii. Mimo biedy, miejscowi rolnicy potrafili dzielić się z kobietami żywnością. Jadły gotowane obierki ziemniaków oraz łapały jeże i obierały je ze skórki. W nocy nieraz kobieta wykradała się od gospodarza, by z pól zebrać kłosy zbóż na zalewajkę, mączną zupę do zjedzenia. Później trafiły do kołchozu Czakpar w Kazachstanie.

Trzecim i ostatnim miejscem zsyłki rodziny naszej rozmówczyni było Frunze w Kirgistanie.

– Praca przy budowie kanału była bardzo ciężka. Mama ręcznie wierciła dziury w skałach i wkładała w nie dynamit. Rozkruszone skały ładowała do taczki i wywoziła. W ten sposób budowano kanały nawadniające plantację bawełny– mówiła pani Kudaszewicz.

Władza sowiecka namawiała Polaków, żeby zrzekli się polskości i przechodzili na stronę sowietów. Za to otrzymywali korzyści, większe porcje żywieniowe lub lżejszą pracę. Dla wielu młodych ludzi było to kuszące. Wielu przez swoją słabość i zwątpienie wyrzekło się narodowości polskiej i przyjęło obywatelstwo radzieckie. Ale przechodząc na stronę Sowietów, odcięli sobie drogę powrotu do ojczyzny. Później, gdy dowiedzieli się o amnestii, niewytrzymywali psychicznie. Byli tacy, co odbierali sobie życie. Prawo powrotu do Polski mieli tylko Polacy, którzy nie złamali się.

– Mama miała możliwość dołączenia do armii Andersa. Ale tu po raz kolejny zaważyła miłość i troska o jej matkę, a moją babcię. Zdecydowała, że obie wrócą do Kuźnicy – kontynuowała.

Każda wracająca do Polski rodzina, dostała 100 rubli w jednym banknocie na drogę. Co ciekawe, przez cała Rosję panie przejechały głodne, bo nic nie mogły kupić za tak dużą walutę. Po prostu na stacjach kolejowych obracano kopiejkami i drobnymi rublami. Nie było czym wydać reszty. Okrutny paradoks, mieć tyle pieniędzy i być głodnym.

Do Polski wróciły 15 lipca 1946 roku. Kuźnica po spaleniu zaczynała się dopiero odbudowywać. W Sokółce zesłańcom, którzy wrócili, rozdawano tzw. „umre amerykańską”. Emilia w jej ramach dostała sukienkę, płaszcz i buty.

Przed ślubem zapytała tylko o ziemniaki

– Po powrocie nie miały gdzie mieszkać, ich dom został spalony. Mama szybko wyszła za mąż za wdowca z dwojgiem dzieci, który miał dom. Przez lata ojciec często wspominał o mamie z uśmiechem, mówiąc „zapytała mnie tylko o ziemniaki” – opowiada pani Gertruda.

Emilia Czepiel doczekała się dwóch córek, Gertrudy i Alicji. Przez wiele lat nie chciała mówić o tamtych przeżyciach. Poznała też nazwisko mężczyzny, który wskazał jej rodzinę milicji. Nigdy z nim o tym nie rozmawiała. A przecież to jemu zawdzięcza koszmar pięciu lat wywózki do Rosji. Zmarła w 2002 roku w Kuźnicy.

W latach 1940 – 1941 Sowieci przeprowadzili cztery wielkie akcje deportacyjne ludności z zajętych polskich Kresów Wschodnich. Według historyków na Sybir wywieziono 1 875 000 Polaków. Odtajnione na początku lat 90. XX wieku sowieckie źródła mówią o zupełnie innych liczbach.

Elżbieta Rapiej

Zostań naszym subskrybentem

Kontakt

Starostwo Powiatowe w Sokółce
ul. Marsz. J. Piłsudskiego 8,
16-100 Sokółkatel: +48 85 711 08 11
e-mail: starostwo@sokolka-powiat.pl

rachunek bankowy starostwa:
32 8093 0000 0013 9016 2000 0010

Godziny pracy urzędów

poniedziałek – piątek: 7:30 – 15:30

Klientów zgłaszających się w sprawach skarg i wniosków do Starostwa Powiatowego w Sokółce z siedzibą przy ul. Piłsudskiego 8, przyjmuje:

Starosta Sokólski, Wicestarosta oraz Sekretarz:
w poniedziałki w godz. 08.00-12.00 oraz w godz. 15.30 – 17.00*

Dyrektorzy Wydziałów Starostwa lub wyznaczeni przez nich pracownicy:
w dniach pracy urzędu w godz. 7.30-15.30 oraz w poniedziałki w godz. 15.30 – 17.00*

W przypadku, gdy wyznaczony dzień przypada na dzień ustawowo wolny od pracy, klienci są przyjmowani w następnym dniu roboczym.

Klienci przyjmowani są w sprawach skarg i wniosków po godzinach pracy Starostwa tj. w poniedziałki w godz. 15.30 – 17.00, po wcześniejszym telefonicznym umówieniu wizyty pod nr tel. 85 711 08 76.

Scroll to Top