Krystyna, Joanna, Celina, Elżbieta i jej mąż Andrzej, tworzą wspólnie organizację, która skupia się na łączeniu kulinarnych pasji i pokazywaniu magicznej krainy, za jaką uważają wieś, w której wszyscy znaleźli swoje miejsce na ziemi
– Aby poczuć magię naszych Cimań, trzeba jej dotknąć, być tu. Tego uczucia nie da się opisać słowami – mówi Krystyna Fiedorowicz, współinicjatorka utworzenia Koła Gospodyń Wiejskich, skupiającego mieszkańców wsi pod Kuźnicą.
Pani Krystyna, właścicielka jednej z sokólskich cukierni i kawiarenki, w pewnym momencie swego życia uznała, że chce wrócić na wieś, do swoich rodzinnych stron, skąd pochodzi. Niewiele się zastanawiając, sprzedała mieszkanie w mieście i zbudowała dom w Cimaniach. Aby bliżej poznać miejscowych i być aktywną, wspólnie z sąsiadkami założyły Koło Gospodyń Wiejskich pod nazwą “Magiczne Cimanie”.
Organizację tworzą wyjątkowi ludzie, różni z zawodu i wykształcenia, których łączy pasja dno gotowania. Krystyna Fiedorowicz to cukierniczka z Sokółki, aktualnie gospodyni i żona sołtysa Cimań. Joanna Stelmaszek jest byłym pracownikiem lokalu gastronomicznego w Kuźnicy. Celina Gryszko z kolei jest kucharką w kuźnickim zajeździe. Elżbieta Meller pochodzi z Kazachstanu, przez kilka lat mieszkała z mężem Andrzejem w Afryce, obecnie mieszkają w Cimaniach. Organizuje wyjazdy turystyczne po Polsce. Maluje obrazy, prowadzi terapeutyczne koncerty przy chińskim instrumencie gong. To także ilustratorka i współautorka z mężem książki “Kamperem do Kabulu”. Jej mąż jest reporterem, autorem książek, korespondentem wojennym, pochodzi z Warszawy. Wszyscy wymienieni tworzą niesamowitą w działaniu mieszankę, coraz szerzej docenianą.
Ważnym wyróżnieniem ich współpracy było podium w “Bitwie Regionów”, w którym koło wzięło udział. W konkursie tym trzeba było przygotować dania regionalnego. Nasi bohaterzy przyrządzili kartacze z okrasą, kiszkę ziemniaczana, pierogi, mrowisko, sękacz, babeczki, blok oraz lemoniadę truskawkowo – rabarbarową z miętą. Na dziewięć Kół Gospodyń Wiejskich biorących udział w rywalizacji, “Magiczne Cimanie” zajęło II miejsce, otrzymując nagrodę w wysokości 800 zł.
Ten laur nie był przypadkowy, w końcu wszyscy członkowie KGW mają “nosa” do gotowania,
– Po niecałym roku od wspólnego działania, mamy już swój pierwszy sukces, bardzo się z tego cieszymy- z entuzjazmem podkreśla Celina.
Sukces osiągnięty w Bitwie Regionów był dla członków koła miłym zaskoczeniem. Nie spodziewali się takiego wyróżnienia. Jest dla nich zastrzykiem energii i motywacją do dalszego działania. Jakiego? Koło w najbliższym czasie planuje rozszerzyć swój asortyment kuchenny i pozyskać kolejnych członków. Chcą też jeszcze więcej gotować i dzielić się tego efektami z innymi.
Skąd nazwa “Magiczne Cimanie”, skoro członkowie skupiają się na gotowaniu?
Na krańcu wsi Cimanie, gdzie niemal obok siebie mieszkają, rozciąga się w dolinie widok złotych pół i łąk. Wszyscy zgodnie zaznaczają, że szczególnie magiczny jest rankiem, gdy parujące od wilgoci łąki pokrywa biała, rozległa mgła. W oddali spotkać można sarny i łosie.
– Mieszkając tutaj, ogarnia mnie sielskie uczucie. Takie, jakiego doznałem w dzieciństwie, gdy bywałem na wsi z rodzicami. Tutaj ludzie są wyjątkowo życzliwi i uśmiechnięci. Tacy magiczni– mówi Andrzej Meller z Cimań.
Zauważa, że w Cimaniach wyjątkowe są również wieczory. Wszystko przez przepiękne zachody słońca.
– A o 4 nad ranem, przy domu chodzą łosie – dodaje Elżbieta.
Elżbieta Rapiej