Wierni Kościoła prawosławnego 28 listopada rozpoczęli 40-dniowy post przygotowujący do świąt Narodzenia Pańskiego. Zakończy się on 7 stycznia. Nazywany jest „postem Filipowym”, od imienia Apostoła, i jest odpowiednikiem Adwentu w Kościele katolickim. Podobnie też jak Adwent, stanowi on czas duchowej odnowy przed uczczeniem tajemnicy wcielenia. O jego znaczeniu rozmawialiśmy z ks. mitratem mgr Włodzimierzem Misiejukiem
– Post Filipowy, albo inaczej post wprowadzający do święta Narodzenia Pańskiego, jest okresem, w którym wierni prawosławni przygotowują się do przeżywania tajemnicy Wcielenia Jezusa Chrystusa. Jest więc po to, by przychodzącego na świat Syna Bożego przyjąć z czystym sercem i w nabożnym skupieniu – wyjaśnił ks. mitrat mgr Włodzimierz Misiejuk, proboszcz Parafii św. Aleksandra Newskiego w Sokółce.
Post ten jest mniej rygorystyczny, niż Wielki Post. Zaleca się w jego trakcie rezygnację z jedzenia posiłków mięsnych, nabiału, a w ostatnim tygodniu także ryb.
– Ścisłe przestrzeganie postu w całym tym okresie jest jednak indywidualną sprawą wiernych. Wigilia jest natomiast dniem surowego postu. Na wigilijnym stole goszczą potrawy nie tylko bezmięsne, ale i bez nabiału. Istnieje też zwyczaj powstrzymywania się od jakichkolwiek posiłków aż do wieczerzy – zaznaczył proboszcz.
Ksiądz Włodzimierz dodał, że w chrześcijańskim rozumieniu post dodatkowo powinien być połączony z okresem wzmożonej pobożności, walki z grzechem i dobrymi uczynkami. Jeśli nie istnieją te dwie zależności, to wówczas post jest jedynie dietą.
NIE TYLKO POST
W kościele prawosławnym, w niedzielę 4 grudnia, obchodzono święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. To dzień z którym rozpoczyna się śpiew hymnów przypominających, że zbliża się święto Narodzenia Pańskiego.
– Tradycja ludowa mówi, że od tego dnia kolędnicy przygotowujący się do chodzenia po domach i wysławiania nowonarodzonego, mogą już śpiewać kolędy – wyjaśnił ksiądz.
Nowym zwyczajem, dobrze przyjmowanym jest rozprowadzanie świeć wigilijnych, z których dochód zostanie przeznaczony na spotkania świąteczne osób samotnych, chorych czy tych, które nie mają z kim spędzić radosnego, świątecznego czasu. Świece te zapalane są w trakcie wieczerzy.
MY CZEKAMY TYLKO 40 DNI
Post Filipowy, tak jak i inne postne okresy nie jest smutny. Nawet Wielki Post w teologii traktowany jest jako wiosna duchowa, jako czas odrodzenia.
– Smutny będzie dla człowieka, który nie rozumie postu. Który traktuje go jako pewnego rodzaju przymus do określonego postępowania. Ale jeżeli spróbuje w tym czasie z kimś serdecznie porozmawiać, wyspowiadać się, bądź pomóc komuś w zrozumieniu i zwalczeniu problemów, wówczas staje się częścią tego wielkiego świata, w którym wszyscy oczekują na radosne narodzenie pańskie. W Testamencie ludzie czekali kilka tysięcy lat na Narodzenie Pańskie, a my musimy tylko 40 dni – z uśmiechem skwitował ksiądz Misiejuk.
Sylwia Matuk