– Najpierw aresztowano naszego ojca. Osadzono go w więzieniu w Grodnie, jako więźnia politycznego. Mama od początku domyślała się, że los rodziny jest już zagrożony, że już nic nie będzie takie samo – wspomina Krystyna Biziuk, Prezes Związku Sybiraków Koło w Sokółce
10 lutego minęła 82. rocznica rozpoczęcia przez Sowietów pierwszej z serii czterech wielkich deportacji Polaków na Syberię. Pani Krystyna pojawiła się na Mszy Św. w intencji Ojczyzny, która odbyła się w sokólskiej świątyni. Uczestniczył w niej również Piotr Rećko, Starosta Sokólski, Jerzy Białomyzy, Wicestarosta Powiatu Sokólskiego, Wiesława Burnos, Członek Zarządu Województwa Podlaskiego, Krzysztof Krasiński, Przewodniczący Rady Powiatu Sokólskiego, Piotr Bujwicki, Prezes LGD Szlak Tatarski oraz przedstawiciele służb mundurowych. Po mszy wszyscy zebrani oddali cześć bohaterom przy pomniku Sybiraka, składając wieńce i znicze.
– Historia jest nauczycielką życia. Powinniśmy zrobić wszystko, żeby sytuacja z lutego 1940 roku nigdy się nie powtórzyła. Musimy bronić naszej Ojczyzny- podniosłym tonem mówił Piotr Rećko, Starosta Sokólski.
W nocy z 9 na 10 lutego 1940 r. rozpoczęła się pierwsza z serii czterech masowych deportacji ludności polskiej z zagarniętych przez Sowietów ziem wschodnich II Rzeczypospolitej.
– W pierwszej wywózce wywożono leśniczych, gajowych, policjantów. Nas wywieziono w drugiej, 13 kwietnia. Zabrano mamę i troje dzieci – mówi pani Biziuk.
Około 140 tys. obywateli polskich zostało wówczas wywiezionych w bydlęcych wagonach głównie na Syberię, ale także w południowe rejony Związku Sowieckiego: do Kazachstanu i Baszkirii.
– Tamtego dnia usłyszałam mocne uderzenia do drzwi. Wszedł wojskowy z wielkim karabinem. Wystraszyłam się. Schowałam za kanapę, przykrywając cygańską lalką. Byłam przerażona – przypomina ze smutkiem straszne chwile Sybiraczka.
W pośpiechu jej matka, z kilkumiesięczną siostrą na ręku, pakowała podręczne rzeczy wiążąc je sznurkiem. Pościel, garnek, ubrania. Potem zpędzono wszystkich na furmankę i powieziono na dworzec w Sokółce.
Transportowano ich w nieogrzewanych, bydlęcych wagonach. To w połączeniu z okrutnym traktowaniem przez konwojentów przyczyniło się do dużej liczby zgonów w trakcie dramatycznej podróży. Umierały głównie osoby starsze i malutkie dzieci, pozbawione jakiejkolwiek opieki sanitarnej.
– Nasze matki były wtedy bohaterkami- podkreśla pani Krystyna.
Mówi, że modlitwa pozwoliła przetrwać jej i innym sowiecką gehennę. Wieczorem, po ciężkim dniu pracy wszyscy Polacy spotykali się, modlili i rozmawiali o Polsce.
Pani Krystyna Biziuk na zesłaniu w Syberii spędziła 6 lat i 3 miesiące. Po powrocie przez wiele lat nie była w stanie opowiadać o tamtej tragedii, nie chciała wspominać.
Opr. Elżbieta Rapiej