Ksiądz Marek Rudź pochodzi z Kuźnicy, ale pełni posługę w ukraińskich parafiach. Udało nam się z nim skontaktować. Opowiedział, jak wygląda codzienność na pogrążonej wojną Ukrainie.

Ciągle można w każdej chwili wrócić do Polski, dlaczego Ksiądz nie ucieka?

– Póki co, nie ma u nas bombardowań. Dlatego nie chcemy zostawiać naszych dobytków i uciekać. Co innego Ukraińcy, którzy znaleźli u nas schronienie. Docierają uciekinierzy z Mariupola, Charkowa i z innych miejsc, które zostały dosłownie zrównane z ziemią. Oni stracili dorobek całego swojego życia. Staramy się im pomagać, bo oni nic już nie mają. Często są nawet bez dokumentów. Ale ta pomoc jest coraz mocniej ograniczona. Po prostu przez braki dosłownie wszystkiego, stajemy się niewydolni.

Dlaczego akurat Ukraina stała się Księdza domem?

Myślę, że Bóg mnie tam wysłał. To było w 2015 roku. Będąc księdzem studiowałem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, na kierunku psychologia. Wtedy zapragnąłem swoją posługę kapłańską pełnić  na misjach. Powiedziałem sobie w sercu,  że to nie ja będę wybierał kraj na misję. Niech zrobi to Pan Bóg rękoma biskupa. Odczytam to jako wolę Bożą. I nie czekałem na nią długo. Pewnego dnia pojechałem do Żytomierza, gdzie spotkałem obecnego biskupa kijowsko-żytomierskiego, Piotra Malczuka. Podszedł do mnie i zaprosił mnie, bym przyjechał na misje na Ukrainie, bo tam brakowało księży. No i stało się. Po przyjeździe wykładałem psychologię i język angielski w seminarium duchownym w Worzelu. Po pewnym czasie dostałem, już jako proboszcz, dwie parafie: Stawiszcze i Rokitne. Później otrzymałem kolejną, Tetyjów. I tak zacząłem angażować się już tylko w życie parafialne. Tego właśnie potrzebowałem. 

To polskie parafie?
– Tylko niektórzy z parafian mają polskie korzenie, jeszcze te sprzed rewolucji październikowej. Rzecz w tym, że polskiego języka już nie pamiętają. Ale mają polskość w sercu. Czasami proszą, żebym opowiedział o Polsce, zaśpiewał coś po polsku. Moje parafie rozwijają się i powiększają. Zaczynaliśmy od kilku osób. Teraz jest ich około 50-70. Jak na naszą diecezję kijowsko-żytomierską, to dużo.

Jak teraz wygląda Księdza codzienność?

–  Wszyscy jesteśmy bardzo wdzięczni Bogu, że nas chroni od bomb i prześladowań, od kalectwa i od śmierci. Czekamy i bardzo mocno modlimy się o jak najszybsze zakończenie wojny. Nie opuszcza nas wiara i optymizm. Modlimy się za wszystkich tych, którzy nas wspierają modlitwą i materialnie. Na każdej mszy świętej pamiętamy o naszych dobrodziejach. Msze u nas trwają po półtorej czy dwie godziny, nawet w dzień powszedni. Widzimy Bożą Opatrzność i czujemy modlitewne wsparcie Polski i całego świata.

Księdza rodzina jest w Polsce, jak bliscy znoszą tą straszną sytuacje? Nie namawiają do powrotu?

– Moi rodzice, rodzina, przyjaciele wspierają mnie duchowo. Dzwonią do mnie, pytają, jak jest.  Na pewno się martwią, ale ani od mamy, ani od taty, dotąd nie usłyszałem „uciekaj z Ukrainy, wracaj do domu”. Jest to dla mnie bardzo ważne i piękne. Bo rodzice rozumieją, że moje miejsce jest tu, gdzie są moje parafie, że nie powinienem zostawiać parafian. I że jako pasterz nie mogę opuścić swojej owczarni.

Jak można Wam pomóc?

– Bardzo jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy wysyłają transporty z pomocą humanitarną, do centralnej i wschodniej Ukrainy. Pomoc ta, konkretnie do nas, dociera jednak bardzo rzadko. Właściwie to my sami przywozimy ją sobie z granicy. Bo żaden obcokrajowiec do nas nie dotrze. Do najbliższego przejścia granicznego mamy 700 km. Pomoc humanitarna ma dla nas nie tylko materialne znaczenie, ale przede wszystkim duchowe. Odbieramy to jako symbol jedności i braterstwa. Dla Ukraińców to ogromny dowód na życzliwość, przychylność i przyjaźń ze strony Polaków.

Jak Ksiądz myśli, ile jeszcze to wszystko potrwa?

W piątek, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, razem z papieżem ofiarowaliśmy Ukrainę i Rosję Bogu, za wstawiennictwem Maryi. Wierzymy, wiemy, a nawet jesteśmy pewni, że to przyniesie w końcu przełom dla Rosji i dla naszej kochanej Ukrainy.

Opr. Elżbieta Rapiej

Zostań naszym subskrybentem

Kontakt

Starostwo Powiatowe w Sokółce
ul. Marsz. J. Piłsudskiego 8,
16-100 Sokółkatel: +48 85 711 08 11
e-mail: starostwo@sokolka-powiat.pl

rachunek bankowy starostwa:
32 8093 0000 0013 9016 2000 0010

Godziny pracy urzędów

poniedziałek – piątek: 7:30 – 15:30

Klientów zgłaszających się w sprawach skarg i wniosków do Starostwa Powiatowego w Sokółce z siedzibą przy ul. Piłsudskiego 8, przyjmuje:

Starosta Sokólski, Wicestarosta oraz Sekretarz:
w poniedziałki w godz. 08.00-12.00 oraz w godz. 15.30 – 17.00*

Dyrektorzy Wydziałów Starostwa lub wyznaczeni przez nich pracownicy:
w dniach pracy urzędu w godz. 7.30-15.30 oraz w poniedziałki w godz. 15.30 – 17.00*

W przypadku, gdy wyznaczony dzień przypada na dzień ustawowo wolny od pracy, klienci są przyjmowani w następnym dniu roboczym.

Klienci przyjmowani są w sprawach skarg i wniosków po godzinach pracy Starostwa tj. w poniedziałki w godz. 15.30 – 17.00, po wcześniejszym telefonicznym umówieniu wizyty pod nr tel. 85 711 08 76.

Scroll to Top